Fenoksyetanol jest bakteriobójczym i germistycznym eterem glikolu.
Naturalnie występuje w zielonej herbacie i grejpfrutach, jednak warto dodać, że do kosmetyków trafia jego syntetyczna wersja stworzona w laboratoriach. Ma przyjemny, kwiatowy aromat i tzw. wysoką stabilność termiczną, czyli nie rozpada się łatwo na inne substancje pod wpływem temperatury. Dlatego też powszechnie wykorzystuje się go jako środek konserwujący w kosmetykach. Możecie go znaleźć w kosmetykach nie tylko z najtańszej półki, ale również w drogich i naturalnych kosmetykach! Co może dziwić, ponieważ na przestrzeni lat badań stwierdzono, iż może on powodować skutki szkodliwe dla mózgu i układu nerwowego, nawet przy umiarkowanym stężeniu.
FDA ostrzega, że fenoksyetanol może powodować wyłączenie ośrodkowego układu nerwowego, wymioty i kontaktowe zapalenie skóry. Jednak tylko w sytuacji połknięcia, wdychania lub wnikania bezpośrednio przez skórę. Istnieją badania, które wskazują, że może być drażniący nawet w niskich dawkach, choć większość źródeł wskazuje, że w ilości 1% jest bezpieczny.
Ciekawostka: Znajduje także zastosowanie w akwarystyce i hodowli ryb konsumpcyjnych, choć działa rakotwórczo na ryby, wywołując zmiany nowotworowe na skórze i błonach śluzowych(!)
Skoro to taki zły składnik, czemu jest obecny w kosmetykach i lekach?
Pomimo złej reputacji fenoksyetanol to jednak łagodniejszy zamiennik parabenów w kosmetykach, jak już wyżej napisaliśmy jest substancją konserwującą – przedłuża żywotność kosmetyków. Stąd też wiele koncernów decyduje się na jego stosowanie mimo dużych kontrowersji wokół tematu.
Z jednej strony został on zakazany w Japonii, a Francuska Agencja Bezpieczeństwa Lekarstw i Produktów Higieny (ANSM) wydała zalecenia, aby fenoksyetanol nie był stosowany w kosmetykach dla dzieci poniżej 3 roku życia. Z drugiej jednak w Europie można znaleźć informacje, że dopóki nie przekracza w produkcie stężenia 1% ( a w przypadku produktów dziecięcych 0,3%) to można taki kosmetyk dopuścić do sprzedaży. Jeśli chodzi o wypowiedzi ze świata farmaceutyki możemy przytoczyć informacje podane przez znanego mgr farm. Marcina Korczyka, kryjącego się pod pseudonimem Pan Tabletka. Radzi on bowiem, aby zrezygnować z kosmetyków z fenoksyetanolem, jeżeli mamy bardzo wrażliwą skórę (kobiety w ciąży i dzieci ‘łapią się’ do tej grupy).
Na razie badania nad tym składnikiem trwają, jednak według nas nie warto ryzykować, zwłaszcza zdrowiem naszych maluchów! To nie jest tak, że po jednym zastosowaniu, czy zużyciu tubki kremu z zawartością tego składnika dostaniemy alergii, czy którejś z chorób skóry. Trwające spory na temat fenoksyetanolu sprawiają jednak, że ten składnik trafił na naszą ‘czarną listę’. Staramy się eliminować wszelkie składniki, które mogłyby mieć negatywny wpływ na skórę naszą, naszych klientów i ich dzieci, dlatego też w naszych składach nie znajdziecie fenoksyetanolu.